W środę Liverpool rozegrał kolejne widowiskowe spotkanie na Anfield. W Lidze Mistrzów pokonał 4:3 Red Bull Salzburg. Takie mecze dla The Reds to codzienność. Od czasu, gdy drużynę przejął Juergen Klopp, nie przegrali na własnym stadionie w europejskich pucharach.
Choć niemiecki szkoleniowiec podpisywał kontrakt z zespołem, gdy ten był w wyraźnym dołku, szybko potrafił uczynić z Anfield twierdzę. Rozpoczynał od spotkań Ligi Europy, w której doszedł aż do finału. Rozegrał tam sześć meczów domowych – w pierwszym zremisował 1:1 z Rubinem Kazań, by następnie… pięciokrotnie efektownie zwyciężać, odprawiając m.in. Boruusię Dortmund (4:3) czy Villarreal (3:0).
Dwa lata później grał już w Lidze Mistrzów. W sezonie 2017/18 doprowadził The Reds do finału, a rok później sięgnął po trofeum. Łącznie z pierwszym spotkaniem obecnego sezonu w tych rozgrywkach zagrał na Anfield 13 razy. Aż dziesięć spotkań wygrał, a remis udało się wywalczyć jedynie Sevilli (2:2), FC Porto (0:0) i Bayernowi Monachium (0:0).
Twierdza Anfield funkcjonuje nie tylko w Champions League, ale także w lidze angielskiej. Liverpool nie zwykł oddawać punktów, gdy gra na własnym terenie. W ubiegłym sezonie w meczach domowych zremisował tylko z Manchesterem City (0:0) i Leicester (1:1). Ostatnią ligową porażkę przed własną publicznością odniósł zaś w… kwietniu 2017, gdy na Anfield lepsi okazali się piłkarze Crystal Palace (1:2).